BoJack Horseman Sezon 4 – recenzja konkursowa użytkownika fsm

Facebooktwitter

nflixpl-konkurs-wakacyjny-2017-2-2-chmuraZapraszamy do przeczytania trzeciej z nagrodzonych recenzji:

Co by powiedział Hank Moody, gdyby się dowiedział, że rysunkowy koń okazał się ciekawszą postacią od niego? Że cały urok Californication, jego humor, wulgaryzmy i blichtr showbusinessu bledną w obliczu tych samych tematów, ale pokazanych w formie ruchomego rysunku znanego jako BoJack Horseman? Zapewne powiedziałby “well, f*ck”. Rysunkowy koń ma być ciekawszy niż bardzo dobra rola Davida Duchovny’ego? Owszem, bez dwóch zdań. Tam, gdzie serial o słynnym pisarzu zaczął zjadać własny ogon i powielać schematy, tam BoJack ciągle pozostaje świeży. No dobra, na razie pojawiły się 3 sezony, a nie 7, ale jestem dobrej myśli.

Dobrze Wam już znane sezony najlepszego animowanego serialu dla dorosłych pokazały, że Netflix dobrze wie, w co inwestować. Ale to było wtedy. Teraz pojawił się sezon numer cztery i jeśli myśleliście, że wszystkie granice zostały już przekroczone, BoJack macha do Was z samego końca Ziemi Ognistej. To spokojnie jakieś 10 granic od tej, która dzieli USA i Meksyk! Wasz ulubiony koniokształtny bohater uciekł z ojczyzny i roztacza swój pełen używek i złych decyzji urok gdzieś na argentyńskim pustkowiu (tak, dobrze myślicie – BoJack świetnie mówi po hiszpańsku… tzn. tak mu się wydaje, odcinek numer 2 “One Goddamn Burrito Fuego Por Favor” jest tego najlepszym i najśmieszniejszym przykładem).

Autorzy w słuszny sposób nawiązują do głośnych wydarzeń ze świata popkultury, bezustannie pozostając bardzo mocno w dobrze nam znanej konwencji. Skandale, rozwody, plotki, bójki i hashtagi przerzucono z Hollywoo(d) do Argentyny – takie odświeżenie formuły wyszło serialowi na dobre. Przypomnijcie sobie podwodny odcinek z sezonu trzeciego, ale tym razem pełen łamanego hiszpańskiego i rozciągnięty na kilka epizodów. Mistrzostwo, na które stać naprawdę niewielu. Każdy z 12 odcinków nowego sezonu stara się w jakiś sposób przeskoczyć wszystko to, co do tej pory widzieliśmy. Albo ma miejsce totalna zmiana stylu (jaka i kiedy, nie zdradzę), albo pojawia się żart wyjątkowo niepoprawny politycznie, albo robi się naprawdę ciężko od osobistych problemów. Wspomnijcie to, jak zakończył się sezon 3 i pomnóżcie razy dwa. Ach, jest też jeszcze jedna nowość. Gościnny animator! A dokładniej ekipa animatorów, która w pewnym momencie sezonu robi prawdziwe czary. Może się wydawać, że sporo już zdradziłem, ale uwierzcie – nowy BoJack Horseman to prawdziwa piniata wypełniona po brzegi dobrem (no co, narkotyki to też dobro – przynajmniej według BoJacka będącego pod wpływem). Poza tym nie lubię spoilerów i najsmaczniejsze kąski zostawiam Wam do odkrycia. Niespodzianek czeka jeszcze mnóstwo.

Sezon 4 znalazł miejsce na masę gościnnych występów (Salma Hayek rządzi!), kilka wyśmienitych żartów o zabarwieniu politycznym (nowość!), całą masę horsemanowatości i sporo dobrze napisanego dramatu. Chyba nie będzie wielkim nietaktem, jeśli napiszę, że BoJack do Stanów wróci i zmierzy się z przeszłością? Bo jest to nieuniknione, zaś pojedynek ten godny jest skórzanych ksiąg i złotych liter, powiadam! Poza tym czym byłby BoJack bez swoich starych znajomych? Todd, Princess Carolyn, Diane i Mr Peanutbutter powracają w dwuwymiarowej glorii i chwale. Sezon czwarty najlepszym sezonem serialu? Bardzo możliwe! Pozostaje teraz trzymać kciuki za przedłużenie dobrej passy i jeszcze jeden zestaw równie dobrych dwunastu epizodów. 5 sezonów brzmi dobrze, ale jeśli po tak dobrej czwartej serii twórcom zachce się pobić South Park czy nawet Simpsonów, to w przypadku dużej ilości dobrych pomysłów na scenariusz, jestem bardzo za!

 

Gratulujemy! 🙂

KOMENTARZE:

Dodaj komentarz

Loading Disqus Comments ...
banner