Netflix Polska – Mascots / Maskotki (2016) – recenzja

Facebooktwitter

mascots-poster
Mascots / Maskotki (2016) to nowe dzieło Christophera Guesta, reżysera znanego z tzw. mockumentów. Są to fikcyjne opowieści pozujące na film dokumentalny, gatunkowo zwykle komedie bądź parodie. Konwencja może się podobać lub nie, ale ma swoje grono wielbicieli. Także w nowej produkcji, tym razem pod egidą Netflixa, reżyser korzysta ze znaków rozpoznawczych – znanych ze swoich poprzednich filmów aktorów i dużej ilości scen improwizowanych. Przyznam, że nie jestem fanem twórczości pana Christophera Guesta, ale dobra komedia powinna bronić się sama.

Mascots w typowo dokumentalny sposób przedstawia nam poszczególnych bohaterów – wszystkich łączy chęć zdobycia głównej nagrody na co rocznym konkursie na najlepszą sportową maskotkę. Z pseudo-wywiadów dowiadujemy się różnych, niekoniecznie ciekawych czy śmiesznych rzeczy, ale łatwo wywnioskować jedno. Dramatis personae  utworu to osoby lekko stuknięte i ich kosztem mamy się tutaj chichrać. To wychodzi niezwykle rzadko, a multum żartów pada płasko na twarz. Dobre gagi wybudzają ze znużenia, ale można ich szukać ze świecą.  Film bardzo szybko z formy dokumentu przechodzi w zwykły film fabularny, co powinno dać więcej swobody w konstruowaniu zabawnych scen. Niestety, uśmiech na mojej twarzy zagościł jedynie parokrotnie. Pominę milczeniem gag, którego puentą były osoby niepełnosprawne czy scenę w której jeden z bohaterów drugoplanowych kpi ze wzrostu karła.  Jeśli nie ma się z czego śmiać, zapytacie, to chociaż może z rzuconego w odpowiednim momencie poczciwego „faka” albo żartu o kupie? Oj nie. Pod tym względem, jest wręcz ultra-poprawnie.

This image released by Netflix shows a scene from "Mascots." (Scott Garfield/Netflix via AP)

Tak czy inaczej, sam pomysł na film nie jest najgorszy. Konkurs na najlepszą maskotkę sportową daje multum możliwości na absurdalny humor, ale Guest brodzi w wodzie po kostki, zamiast wypłynąć na pełne morze. Sam pomysł niestety nie wystarcza. Tak, dorośli ludzie w głupawych piankowych kostiumach, traktujący śmiertelnie poważnie swoją rolę – to jest zabawne. Konkurs na najlepszą maskotkę – to jest zabawne. Ale wszystko na nic, jeśli w filmie po prostu nie dzieję się nic śmiesznego.

Aktorsko film stoi raczej wiarygodnie, ale każda z głównych postaci jest albo półgłowkiem albo karykaturą. Nie ma tu nikogo, komu chciałbym kibicować. I ta obojętność trzymała się mnie przez cały film. Parada głównych postaci wcale nie pomaga w skupieniu uwagi. Jest ich po prostu zbyt dużo. Siłą rzeczy film poświęca każdemu mało czasu. Fakt, że większość z nich nigdy nie wchodzi ze sobą w żadną znaczącą interakcje, jeszcze bardziej pogłębia mój negatywny stosunek do „Mascots”.

mascots_01_TIFF.0.0

Wiem, że wielbiciele filmów Christophera Guesta wyniosą z seansu więcej niż ja. Znajomi aktorzy, znana forma – poczują się jak w domu. Dla mnie, to niezwykle mało śmieszny film, który w założeniach mógł wypalić… ale w rękach bardziej odważnego reżysera. A tak – jest nudnawo i wtórnie. Czy to wina słabego scenariusza czy improwizacyjnego charakteru filmu? Odpuścimy sobie szukanie odpowiedzi – seans odradzam.

badrain

gamer, kinomaniak, ciasteczkowy potwór

KOMENTARZE:

Jeden komentarz do “Netflix Polska – Mascots / Maskotki (2016) – recenzja

Dodaj komentarz

Loading Disqus Comments ...
banner