Help me – recenzja konkursowa użytkownika Pauleta

Facebooktwitter

nflixpl-konkurs-wakacyjny-2017-2-2-chmuraZapraszamy do przeczytania ostatniej z nagrodzonych recenzji:

Witajcie w świecie prawdziwych mężczyzn. Tu nie ma miejsca na łzy, a każde nawet najmniejsze zawahanie jest natychmiast piętnowane. W tym świecie królem jest Jack Colvin. Najlepszy w tej robocie, wzór dla starszych stażem, ale przy tym niesubordynowany i działający zawsze na własnych zasadach. Jack wskoczy w taki ogień, o którym wielu bałoby się wręcz pomyśleć. Jednocześnie, jeśli ktoś w osobie Colvina szuka przykładnego herosa – zapukał do niewłaściwych drzwi.

Akcja “Help Me”, nowego filmu Nicolasa Winding Refna, rozgrywa się w Nowym Jorku, kilka lat po atakach 11 września. Duński reżyser na chwilę porzucił wizualnie estetyczne obrazy napędzane pulsującą muzyką i przyjrzał się temu, co przyziemne. Mimo przewałkowanej już wielokrotnie tematyki amerykańskiej tragedii, Refn wciąż jest w stanie zainteresować. Widzowie śledzą losy strażaków, którzy niewiele mają wspólnego z obrazkiem bohaterów społeczeństwa. Są alkoholikami, hazardzistami, seksoholikami czy rasistami. W tym męskim gronie nie zabraknie miejsca na sarkastyczne uwagi, docinki i bystre żarty. Refn nie ma litości dla nikogo, jednocześnie nie pozostaje obojętny w kwestii ludzkiego podejścia do swoich bohaterów. Więź między pracownikami zacieśnia się z każdą minutą, a inteligentne zacięcie scenarzysty ani na chwilę nie ulatuje.

Życie w końcu zaczęło nabierać sensu dla Jacka Colvina. Po tym jak stracił brata w nowojorskiej katastrofie, nie czuł się na siłach, by znów podjąć codzienną walkę. Nie tyle co z niebezpieczeństwami związanymi z pracą strażaka, co z samym sobą. Stał się wszystkim tym, czym gardził do tej pory. Opryskliwym, pozbawionym ambicji wyrzutkiem. Przyjaciele zaczynali się od niego odwracać, a on sam zatracał się w bezkresie życiowego smutku i marazmu, który zdawał się nie mieć dla niego końca. Colvin w najgorszych snach jednak nie przypuszczał, że najgorsze jest dopiero przed nim, kiedy udał się do pracy pewnego marcowego poranka.

To film, o którego fabule nie powinno się wiedzieć za dużo, bo zaskakujące zwroty akcji czekają na każdym kroku. Historia, która zaczyna się zupełnie zwyczajnie, niemalże leniwie, znajduje swoje ujście w trzymającym w napięciu thrillerze. Sprytne żonglowanie konwencją twórca opanował do perfekcji, raz za razem wprawiając widza w inny stan emocjonalny od tego, w jakim znajdował się chwilę wcześniej. To nie lada wyzwanie, jednak ani na moment nie odczuwalny jest w tej chorej zabawie fałsz. Refn zręcznie łączy również prawa rządzące kinem europejskim, a hollywoodzką opowieścią. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że Duńczyk z takiego starcia wyszedł zwycięsko.

Ramię w ramię z uznanym reżyserem brnie również operator w osobie Emmanuela Lubezkiego. Trzykrotny zdobywca Oscara kolejny raz idzie na przekór wytyczonym schematom i prezentuje coś absolutnie awangardowego. Duet artystów może czuć się szczęśliwcami mając przed kamerą wykonawców w osobach Edwarda Nortona, Joaquina Phoenixa czy Caseya Afflecka. Zwłaszcza Norton w roli głównej sprawia ogromne wrażenie. Jego pogrążony w smutku poprzez osobistą tragedię, ale przy tym mężny i odważny Jack Colvin, to kreacja, która w końcu może przynieść Amerykaninowi należyte uznanie w postaci nagrody Akademii. Colvin jest bohaterem pełnym sprzeczności, potrafiącym wzbudzić odrazę i współczucie w tym samym momencie. To jedna z najtrudniejszych ról w dorobku Nortona, ale poradził sobie z nią na tyle dobrze, że dzięki niemu najnowszy film Refna, to dzieło kompletne.

Imponujące historie mają tendencje do równie rozczarowujących rozwiązań, dlatego tym bardziej zadziwiająca jest konkluzja, jaką zaserwował scenarzysta. Emocjonalny rollercoaster, jakim jest bez wątpienia seans “Help Me”, znajdzie swój finał w jednym z najbardziej przerażających zakończeń ostatniej dekady.

 

Gratulujemy!

KOMENTARZE:

Dodaj komentarz

Loading Disqus Comments ...
banner